Finlandia - pierwsze wrażenia

13.09.2010, 12:09 | prywatnie
Nie, nie chodzi tu o degustację wódki, tylko projekt, w którym siedzę już od prawie roku: międzynarodowy, fińsko-hiszpańsko-polski serwis internetowy dla fińskiej loterii narodowej Veikkaus.fi umożliwiający grę hazardową przez internet. O samym projekcie napiszę więcej, jak już zostanie zakończony, natomiast aktualny wpis poświęcę na opis mojej podróży i pobytu (1 - 17 września) w Helsinkach na tak zwanym 'go live', czyli uruchomieniu nowej wersji strony.

Przelot
Nie licząc skoku ze spadochronem, to nigdy jeszcze nie latałem samolotem, a na pewno nie rejsowym. Na Okęciu pojawiłem się jakieś dwie godziny przed wylotem, sama podróż miała trwać około półtorej godziny. Na szczęście nie leciałem sam, więc jakoś poszło. Niestety, nie uświadczyliśmy bezpośredniego przejścia z bramki na pokład z okazji budowy, do samolotu dowiózł nas specjalny autobus.
Z lekkim opóźnieniem, ale wystartowaliśmy. Lecieliśmy samolotem Embraer 190 linii Finnair. Wystartowaliśmy bardzo szybko i wznosiliśmy się pod dużym kątem, by w kilka minut wzlecieć ponad chmury. Przy starcie przeciążenie wywołało rogala na mojej twarzy, widok przez okno podczas lotu na powierzchnię Ziemi oddaloną o dziesięć kilometrów robi wrażenie. Wyleciałem z deszczowej Warszawy, przyleciałem do słonecznych Helsinek. Niby miało być brzydko, zimno, wszyscy narzekali, a jednak pogoda tego dnia była wręcz idealna. Dopiero po dwóch dniach się zachmurzyło.
Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że sponiewierali mi duży plecak z ubraniami i... rzucali MacBookiem. Z jednej strony się wgniótł, z drugiej odgiął, touchpad jest jakoś lekko przesunięty, obudowa ekranu też ucierpiała, ale na szczęście sam MacBook działa. Tak to jest, jak się nie myśli. Co prawda Mac był w pokrowcu, owinięty dokładnie ubraniami i siedział w samym środku dużego plecaka, ale najwyraźniej obsługa lotniska już nie z takimi zabezpieczeniami sobie radziła. Będzie nauczka na przyszłość.

Hotel
Rozrzucili nas po kilku różnych hotelach, najpierw celowali w Hiltona a po tym, jak już wszystkie miejsca były zajęte, resztę skierowali do Radissona. Mnie trafił się Radisson Blu Seaside, czyli ten nad brzegiem morza, z widokiem na port. Pokój sam w sobie ładny, standard wysoki, łóżko duże i wygodne, więc nie ma co narzekać. Po kilku dniach znaleźliśmy saunę, a podobno jest tu też gdzieś siłownia. Gdyby tylko było więcej czasu na odpoczynek...

Ludzie
Od razu widać, że trafiło się do zupełnie innego kraju. Mentalność ludzi tutaj żyjących różni się znacznie od naszego podejścia. Rowery stoją zaparkowane na chodniku bez żadnych zabezpieczeń, bo nikt ich przecież nie ukradnie. Ludzie jeżdżą 70 km/h tam, gdzie jest takie ograniczenie nie dlatego, że policjant w krzakach siedzi, tylko dlatego, że tyle powinno się tam jechać. Z każdym bez problemu można dogadać się po angielsku, czy to taksówkarz, sprzedawca, czy przypadkowo spotkana osoba. Czuć, że mają zupełnie inne, bardziej pozytywne podejście do życia, spokój aż od nich promieniuje.

Przyroda
Przede wszystkim drzewa. Wszechogarniający las. To nie jest miasto z kilkoma drzewami, tylko miasto umiejscowione w lesie. Co prawda w ścisłym centrum aż tak tego nie widać, ale im dalej, tym wyraźniej. Biuro GTecha w okolicach Helsinek (Vantaa) z każdej strony otoczone jest gęstym lasem, co jest miłą odmianą od warszawskiego miejskiego zgiełku. Linia brzegowa nie jest jednolita, wszędzie dookoła znajduje się mnóstwo mniejszych lub większych wysepek. Wszystko to znajduje się na skałach, które nierzadko wystają w najmniej oczekiwanych miejscach: parkingi, parki, chodniki, ulice. Robi to niesamowite wrażenie. Parkingi podziemne buduje się bardzo prosto - wykopuje się dziurę w skale. Nic się nie zawali, nie będzie z tym żadnego problemu, w końcu całość stoi na mocnej podstawie.

Helsinki
Dopiero w weekend mieliśmy chwilę, by w ogóle wyjść z hotelu (pomijając trasę do pracy i z powrotem). W sobotę pochodziliśmy trochę po centrum, odwiedziliśmy Katedrę na Placu Senackim, kościół wykuty w skale (Temppeliaukion kirkko), Cerkiew Prawosławną, dworzec kolejowy, no i ogólnie pochodziliśmy po okolicy oglądając bardzo ładne kamienice. Miasto jest śliczne, budynki prezentują się wspaniale. Stolica Finlandii ma genialny klimat, to miasto w którym warto zamieszkać, jeśli ma się taką możliwość oraz oczywiście pieniądze. Jeśli ktoś chce zobaczyć parę fotek z naszego zwiedzania, to niech zajrzy tutaj: zdjęcia Helsinek.

Twierdza Finlandii
Suomenlinna, bo tak się ona dokładnie nazywa (twierdza, bo wyspa to tak naprawdę pięć połączonych ze sobą mniejszych wysepek), w języku fińskim oznacza Twierdzę Finlandii. Co ciekawe, w języku szwedzkim nazywa się ona Sveaborg, czyli... Twierdza Szwecji. Znajduje się ona blisko brzegu, można do niej dopłynąć promem kursującym dosyć często na tej trasie. Sama twierdza robi wrażenie, jest to kompleks fortyfikacji znajdujący się na kilku połączonych ze sobą wyspach. Pełniła ona funkcję obronną, uniemożliwiając ataki drogą morską na port w Helsinkach. Na Suomenlinnie znajduje się jedyny na świecie kościół, który pełni jednocześnie funkcję latarni morskiej. Można bez problemu spacerować po fortyfikacjach, podziwiać potężne działa, zaglądać do bunkrów. Całość prezentuje się bardzo ładnie, co można zaobserwować na moich fotkach Suomenlinny.

Zoo
Wczoraj, mimo kolejnego pracującego weekendu, udało nam się wyskoczyć na małą wycieczkę do Zoo. Co ciekawe tutejsze Zoo także znajduje się na wyspie. Można do niego dotrzeć autobusem, który jedzie na około przez kilka innych wysp, lub bezpośrednio promem z tego samego targu, z którego odpływa prom na Suomenlinnę. Samo Zoo okazało się być zwykłym, podobnym jak w Polsce obiektem z klatkami i wybiegami. Umiejscowienie nadawało jednak temu miejscu świetnego klimatu - można było obejść całą wyspę dookoła, oglądając zwierzęta i jednocześnie podziwiając widok na inne wyspy. Co do zwierząt, to największe wrażenie robiła kolekcja kotów - tygrysy, pantery, lwy. Mieli nawet zwierzątko nazywające się Red Panda, którego inna nazwa brzmi.. Firefox.

Z dostępnych atrakcji Helsinek niezaliczone zostały jedynie: odwiedziny parku rozrywki z najstarszym elementem pochodzącym z lat 50-tych ubiegłego wieku, oraz wyprawa promem do Tallina, stolicy Estonii (oddalonego od Helsinek o jedynie 1,5h promem).

komentujKomentarze:

wróciłeś! ah :* ;P
dobrze Ci idzie :)
Staram się bardzo, żeby nudno nie było ;P
Ano pewnie, korzystaj ile wlezie. Zresztą zdziwiłabym się, jakby u Ciebie zawiało nudą :P
Northerr, nie sam, z ekipą, z którą pracuję. Co prawda nie jednocześnie, ale 1/3 Barcelony i połowa Warszawy zjawiła się na go live w Helsinkach.

Aga, Ty mnie, ja Tobie, każdy znajdzie coś lepszego u kogoś innego. Cieszyć się należy tym, co się ma. Nie narzekam i korzystam, póki mam okazję ;]
a co, zazdrościsz mu? Bo ja też :D A jest czego...
Ender gdzieś Ty sam poleciał dziadzie jeden!
Aga, ja też nie mogłem się już doczekać ;P
Dzięki, chociaż to głównie praca, a wolne miewam sporadycznie.
Tak, te wysepki robią wrażenie :D
Opis walnąłem z pamięci właściwie bez poprawek, jedynym problemem był fakt, że nie miałem zbyt dużo czasu, żeby to po prostu napisać i sprawdzić ;)

Raczej byś się nudziła, bo ja 90% czasu pracuję z biura lub hotelu, a pozostałe 10% śpię ;P
no nareszcie, już się nie mogłam doczekać wpisu i fotek!
gratuluję wyjazdu, fajnie, że znalazłeś chwilę, żeby pozwiedzać.
Te wysepki to fantastyczna sprawa. Zawsze jak lądujemy gdzieś w Skandynawii, to siedzę z twarzą wlepioną w okno :D
no tak, mogłam się domyśleć... tak coś ostatnio mało dzwonisz... myślałam, że jakąś kochankę sobie znalazłeś, a tu Helsinki... no proszę ;P
a tak poważnie - zdjęcia bardzo mi się podobają - bardzo bardzo bardzo
i do opisu też najwyraźniej mocno się przyłożyłeś - normalnie jakbym była na jakiejś wycieczce z przewodnikiem ;)
chciałabym być tam teraz z Tobą :) tzn w momentach zwiedzania, a nie w momentach ciężkiej pracy ;) ;>
miłych kilku extra-dni i wracaj szybko ;*
No, niespodzianka! ;P
ej, Ender... to Ty w Helsinkach siedzisz? O.o ;P
wow :)
Zdjęcia są w trzech galeriach ale fakt, dla ciekawszego efektu mogłem dodać kilka bezpośrednio do wpisu, zamiast tylko do nich linkować ;]

Jak to się wszystko zaczęło napiszę następnym razem ;P
a zdjęcia? brakuje tylko wstępu jak się to wszystko zaczęło :)