Skok ze spadochronem
26.07.2010, 21:56 | rozrywka
Ostatni weekend był dosyć ciekawy. Byłem w Łodzi, Warszawie, na lotnisku w Przasnyszu (około 100 km od stolicy). W piątek Efka obroniła pracę magisterską (gratulacje!), a w sobotę razem z Pawłem zrobiliśmy Piotrkowi wieczór kawalerski. Oczywiście z niespodzianką, którą odkryliśmy dopiero chwilę przed przyjazdem na lotnisko: będziemy skakać na spadochronach.
Co prawda Paweł wyjechał z Lublina podobnie jak ja z Łodzi - o świcie, spotkaliśmy się wszyscy w Warszawie o 8 rano, ale dojechaliśmy na lotnisko dopiero koło 10 (zamiast 9), więc musieliśmy poczekać kilka godzin z racji tłumu chętnych. Na szczęście były piłkarzyki, bar i duża plazma, poza tym co jakiś czas podziwialiśmy skoki innych. W końcu przyszła pora na nas, więc dostaliśmy kombinezony, uprzęże, po czym przeszliśmy przyspieszony kurs nieoczekiwanego wyskakiwania ze sprawnego samolotu na dużej wysokości. Wędrówka w stronę samolotu, zapakowanie się do środka i startujemy. Mówiłem już, że mam lęk wysokości i nigdy jeszcze nie latałem samolotem? To może wspomnę o tym, że ten konkretny wznosił się bardzo szybko w górę lecąc pod sporym kątem, a za szybką (pękniętą!) widać było oddalającą się ziemię. Po pewnym czasie pozostały jedynie chmury. A propos: mimo, że tego dnia rano padał deszcz i w okolicy kręciły się chmury burzowe, nasze czekanie się przydało, ponieważ podczas skoku mieliśmy wspaniałe, wręcz idealne warunki. Dużo słońca, niskie chmury. Nic, tylko skakać. Przed nami wyskoczyło kilku weteranów na własnych spadochronach, po czym przyszedł czas na nas. Pierwszy byłem ja, razem z tandem pilotem (Dominikiem) doczłapaliśmy się do brzegu samolotu, stopy postawiłem na samej krawędzi i obserwowałem ziemię z odległości czterech kilometrów. Niestety, sielanka skończyła się w momencie, kiedy zostałem wypchnięty na zewnątrz. Najgorsze uczucie jak dla mnie to to, które czuje się w momencie osiągania przez własne ciało stanu nieważkości. Na szczęście trwa ułamek sekundy i już po chwili spadaliśmy sobie radośnie z prędkością grubo ponad 200 km/h. Myślałem, że będzie gorzej, ale bez problemu można było pokazywać sobie z kamerzystką (Gagatką) różne znaki, zastosować nieśmiertelny klasyk, czyli udawać pływanie, a także mimowolnie udawać glonojada (co mnie osobiście wyszło wręcz podręcznikowo, bo ostatnio na policzkach uświadczyłem sporo fastfoodów i generalny brak ruchu). Podobno czas leci jakoś nienaturalnie, jedni mówili że szybko, inni że wolno, a mnie się w połowie lotu zaczęło nudzić i skończyły mi się pomysły na oryginalne machanie rękami, więc w pewnym momencie po prostu leciałem sobie w dół ciesząc się chwilą.
W pewnym momencie poczułem silne szarpnięcie, a kamerzystka w ułamku sekundy zamieniła się w mały punkcik gdzieś tam w dole. Od teraz opadaliśmy radośnie na spadochronie, co też było niesamowitym przeżyciem. Spokojny lot na wysokości kilkuset metrów, ze wspaniałymi widokami na lotnisko i pobliskie miasteczko, genialne uczucie niczym nieograniczonego płynięcia przez niebo. W pewnym momencie dostałem stery do rąk i instrukcje obsługi: silne ciągnięcie raz za jedną, raz na zmianę za drugą rączkę powodowały gwałtowne zmiany kierunku. Znajome z gokartów przeciążenia wraz z osiąganiem momentami stanu nieważkości służyły za dodatkowe atrakcje. Lot spadochronem jest niesamowity, nie do porównania z czymkolwiek innym. Coś czuję, że to nie był mój ostatni raz w przestworzach.
Wylądowaliśmy, a ja wspominając nasze wcześniejsze rozmowy i oglądanie filmów innych postanowiłem nie przeklinać. Coś tam wspomniałem, że było super, mimo, że na usta cisnęło się coś w stylu 'o k***a, ja p***dole, ale zaje***cie'. Tak, to stwierdzenie jest bliskie opisu wrażeń minutowego lotu 220 km/h z wysokości 4 kilometrów, po czym kilkuminutowe opadanie na otworzonym już spadochronie. Nieziemskie odczucia, polecam każdemu, kto będzie chciał spróbować.
Na koniec trochę mediów, czyli filmik ze skoku spadochronowego w tandemie (prawie 10 minut - najpierw slow-motion z glonojadem, później przygotowania wraz z treningiem, a na koniec cały skok), a także galeria zdjęć ze skoku (uwaga, leciało z automatu, a mnie nie chciało się wybierać co ciekawszych, więc są wszystkie - 189 fotek).
Ps. Fotka po prawej z podwójnej grafiki na samym początku wpisu jest teraz moją nową tapetą.
Ps.2. Adulthood - it doesn't mean growing up. It means doing all the awesome sh*t you said you would when you were a kid.
Co prawda Paweł wyjechał z Lublina podobnie jak ja z Łodzi - o świcie, spotkaliśmy się wszyscy w Warszawie o 8 rano, ale dojechaliśmy na lotnisko dopiero koło 10 (zamiast 9), więc musieliśmy poczekać kilka godzin z racji tłumu chętnych. Na szczęście były piłkarzyki, bar i duża plazma, poza tym co jakiś czas podziwialiśmy skoki innych. W końcu przyszła pora na nas, więc dostaliśmy kombinezony, uprzęże, po czym przeszliśmy przyspieszony kurs nieoczekiwanego wyskakiwania ze sprawnego samolotu na dużej wysokości. Wędrówka w stronę samolotu, zapakowanie się do środka i startujemy. Mówiłem już, że mam lęk wysokości i nigdy jeszcze nie latałem samolotem? To może wspomnę o tym, że ten konkretny wznosił się bardzo szybko w górę lecąc pod sporym kątem, a za szybką (pękniętą!) widać było oddalającą się ziemię. Po pewnym czasie pozostały jedynie chmury. A propos: mimo, że tego dnia rano padał deszcz i w okolicy kręciły się chmury burzowe, nasze czekanie się przydało, ponieważ podczas skoku mieliśmy wspaniałe, wręcz idealne warunki. Dużo słońca, niskie chmury. Nic, tylko skakać. Przed nami wyskoczyło kilku weteranów na własnych spadochronach, po czym przyszedł czas na nas. Pierwszy byłem ja, razem z tandem pilotem (Dominikiem) doczłapaliśmy się do brzegu samolotu, stopy postawiłem na samej krawędzi i obserwowałem ziemię z odległości czterech kilometrów. Niestety, sielanka skończyła się w momencie, kiedy zostałem wypchnięty na zewnątrz. Najgorsze uczucie jak dla mnie to to, które czuje się w momencie osiągania przez własne ciało stanu nieważkości. Na szczęście trwa ułamek sekundy i już po chwili spadaliśmy sobie radośnie z prędkością grubo ponad 200 km/h. Myślałem, że będzie gorzej, ale bez problemu można było pokazywać sobie z kamerzystką (Gagatką) różne znaki, zastosować nieśmiertelny klasyk, czyli udawać pływanie, a także mimowolnie udawać glonojada (co mnie osobiście wyszło wręcz podręcznikowo, bo ostatnio na policzkach uświadczyłem sporo fastfoodów i generalny brak ruchu). Podobno czas leci jakoś nienaturalnie, jedni mówili że szybko, inni że wolno, a mnie się w połowie lotu zaczęło nudzić i skończyły mi się pomysły na oryginalne machanie rękami, więc w pewnym momencie po prostu leciałem sobie w dół ciesząc się chwilą.
W pewnym momencie poczułem silne szarpnięcie, a kamerzystka w ułamku sekundy zamieniła się w mały punkcik gdzieś tam w dole. Od teraz opadaliśmy radośnie na spadochronie, co też było niesamowitym przeżyciem. Spokojny lot na wysokości kilkuset metrów, ze wspaniałymi widokami na lotnisko i pobliskie miasteczko, genialne uczucie niczym nieograniczonego płynięcia przez niebo. W pewnym momencie dostałem stery do rąk i instrukcje obsługi: silne ciągnięcie raz za jedną, raz na zmianę za drugą rączkę powodowały gwałtowne zmiany kierunku. Znajome z gokartów przeciążenia wraz z osiąganiem momentami stanu nieważkości służyły za dodatkowe atrakcje. Lot spadochronem jest niesamowity, nie do porównania z czymkolwiek innym. Coś czuję, że to nie był mój ostatni raz w przestworzach.
Wylądowaliśmy, a ja wspominając nasze wcześniejsze rozmowy i oglądanie filmów innych postanowiłem nie przeklinać. Coś tam wspomniałem, że było super, mimo, że na usta cisnęło się coś w stylu 'o k***a, ja p***dole, ale zaje***cie'. Tak, to stwierdzenie jest bliskie opisu wrażeń minutowego lotu 220 km/h z wysokości 4 kilometrów, po czym kilkuminutowe opadanie na otworzonym już spadochronie. Nieziemskie odczucia, polecam każdemu, kto będzie chciał spróbować.
Na koniec trochę mediów, czyli filmik ze skoku spadochronowego w tandemie (prawie 10 minut - najpierw slow-motion z glonojadem, później przygotowania wraz z treningiem, a na koniec cały skok), a także galeria zdjęć ze skoku (uwaga, leciało z automatu, a mnie nie chciało się wybierać co ciekawszych, więc są wszystkie - 189 fotek).
Ps. Fotka po prawej z podwójnej grafiki na samym początku wpisu jest teraz moją nową tapetą.
Ps.2. Adulthood - it doesn't mean growing up. It means doing all the awesome sh*t you said you would when you were a kid.
komentujKomentarze:
Warchol
dnia 29.11.2010, 14:28
Super sprawa, sam bym bardzo chciał kiedyś skoczyć
Ender
dnia 30.07.2010, 10:51
Jak przyjadą turyści z dużą ilością kasy i chęcią wydania ich w klubie na imprezie, to na pewno coś się znajdzie, już się o to tubylcy postarają ;)
Zmiana planów, lecimy na Ibizę! ;P
Mallorca, extasy and motion, oh oh oh Thats Mallorca
Mallorca, give me your devotion, oh oh oh Thats Mallorca
Zmiana planów, lecimy na Ibizę! ;P
Mallorca, extasy and motion, oh oh oh Thats Mallorca
Mallorca, give me your devotion, oh oh oh Thats Mallorca
chyba Ibiza :P Majorka jest bardziej nastawiona na spokojniejszych turystów, chociaż ponoć i dla klubowiczów coś się znajdzie:)
efka
dnia 29.07.2010, 18:51
:) :*
Ender
dnia 29.07.2010, 18:41
A tam, szlaki i malarze. Majorka to przecież wyspa najlepszych klubów, drinków i imprez na plaży ;P
efka
dnia 29.07.2010, 17:34
mnie przekonały obrazy Picassa i Braque'a w tamtejszych muzeach ;) czyli dla każdego coś miłego :)
no to przecież o tym właśnie mówię.
Majorka bardzo ładna wyspa i do tego wcale taka nie zadeptana, jak mi się wydawało i nawet bardzo zielona. A ostatnio nawet czytałam, że jak się zejdzie ze szlaków turystycznych, to można znaleźć naprawdę urokliwe zakątki a nawet plaże bez turystów.
Majorka bardzo ładna wyspa i do tego wcale taka nie zadeptana, jak mi się wydawało i nawet bardzo zielona. A ostatnio nawet czytałam, że jak się zejdzie ze szlaków turystycznych, to można znaleźć naprawdę urokliwe zakątki a nawet plaże bez turystów.
Ender
dnia 29.07.2010, 14:16
Do domu wracaliśmy autokarem z powodu ataków terrorystycznych, a nie snów ;P Mam nadzieję, że tym razem ani terroryści, ani wulkany, ani nawet globalne ocipienie w niczym nam nie przeszkodzi, jeśli już się na jakieś wakacje zdecydujemy ;)
efka
dnia 29.07.2010, 11:52
mam nadzieję, ze przed wylotem nie będę miała takich dziwnych snów, jak w Londynie, że zabrakło paliwa i samolot musiał lądować awaryjnie O.O :D i po takich snach skończyło się na tym, że do domu wróciliśmy autokarem (24h w podróży aaaa!)
Ender
dnia 29.07.2010, 11:15
Agniecha, no na 4km można jeszcze bez problemu oddychać - nawet lecąc 200 km/h w dół ;P
Efciu, jak będziemy lecieć na wakacje na Majorkę to i Ty sobie polatasz ;)
Efciu, jak będziemy lecieć na wakacje na Majorkę to i Ty sobie polatasz ;)
efka
dnia 29.07.2010, 10:58
taaaa ;P my tu na ziemi pozdrawiamy Was tam w górze ;P
jakiś Ty mądry, zaimponowałeś mi :P:P
Jak masz dekopmresację kabiny, to pierwsze co robi flight deck, to zejście na wysokość
14 tys. stóp, czyli ok. 4,2 km. Taka jest procedura :P
Jak masz dekopmresację kabiny, to pierwsze co robi flight deck, to zejście na wysokość
14 tys. stóp, czyli ok. 4,2 km. Taka jest procedura :P
Ender
dnia 28.07.2010, 18:01
Staram się jak mogę ;P
Hmm, 11 km? Czemu nie, o ile powiesz mi gdzie latają tak wysoko. Boeingi kursowe? Kupuję bilet w jedną stronę, siadam w spadochronie blisko drzwi i czekam na najciekawszy moment ;P
Z tym ciśnieniem to im wyżej, tym niższe. Jeszcze kilka km wyżej da radę jako tako oddychać, ale w miarę zwiększania pułapu coraz ciężej. Na 11 km trzeba by mieć maskę tlenową, bo inaczej zgon ;)
Hmm, 11 km? Czemu nie, o ile powiesz mi gdzie latają tak wysoko. Boeingi kursowe? Kupuję bilet w jedną stronę, siadam w spadochronie blisko drzwi i czekam na najciekawszy moment ;P
Z tym ciśnieniem to im wyżej, tym niższe. Jeszcze kilka km wyżej da radę jako tako oddychać, ale w miarę zwiększania pułapu coraz ciężej. Na 11 km trzeba by mieć maskę tlenową, bo inaczej zgon ;)
osz w mordę, no szacun. Cięgle mnie zadziwiasz :)
a nie chcesz wyskoczyć z wysokości 11 km?? :P
Co do pękniętej szybki, to do mniej więcej do wysokości 4km ciśnienie jest na tyle wysokie, że byś przeżył, jakby pękła:P Zresztą z tej wysokości skoczyłeś, więc to mówi samo przez się :P
a nie chcesz wyskoczyć z wysokości 11 km?? :P
Co do pękniętej szybki, to do mniej więcej do wysokości 4km ciśnienie jest na tyle wysokie, że byś przeżył, jakby pękła:P Zresztą z tej wysokości skoczyłeś, więc to mówi samo przez się :P
Ender
dnia 28.07.2010, 13:31
Szkoda szkoda, chociaż filmik sam w sobie świetny.
Co do fotek, to jest nawet kilka robionych przez kogoś innego, których nie mam, takie miłe zaskoczenie ;)
Co do fotek, to jest nawet kilka robionych przez kogoś innego, których nie mam, takie miłe zaskoczenie ;)
Pafcio
dnia 28.07.2010, 00:35
Załapało się 5 moich fotek. :)
Ale na filmiku nas nie ma... :(
Ale na filmiku nas nie ma... :(
efka
dnia 27.07.2010, 14:38
SUPER - uśmiałam się ;P
Ender
dnia 27.07.2010, 13:49
Pierwszy skok wykonali również Piotr, Paweł i Andrzej. Grupa trzech zaprzyjaźnionych facetów, którzy postanowili zrobić coś szalonego i oryginalnego. Skok z instruktorem miał przynieść im dużą porcję adrenaliny i szaleństwa. Wyjechali od nas zadowoleni i pełni nowych pomysłów na robienie nowych szalonych rzeczy.
Źródło:
http://www.tandemy.pl/index.php/leftmenu-lefmenu-91/1-z-ostatnich-dni/402-weekendowa-tandemowa-zabawa.html
Filmik z weekendu:
http://www.vimeo.com/13644234
I fotki z weekendu:
http://picasaweb.google.com/SkydiveAtmosfera/Weekend232425LipcaMnostwoSkokowSilnyWiatrUziemiAFFyAleZaToImprezyWieczorneZe
jestem na kilku :D
Źródło:
http://www.tandemy.pl/index.php/leftmenu-lefmenu-91/1-z-ostatnich-dni/402-weekendowa-tandemowa-zabawa.html
Filmik z weekendu:
http://www.vimeo.com/13644234
I fotki z weekendu:
http://picasaweb.google.com/SkydiveAtmosfera/Weekend232425LipcaMnostwoSkokowSilnyWiatrUziemiAFFyAleZaToImprezyWieczorneZe
jestem na kilku :D
Ender
dnia 27.07.2010, 12:04
Tak, ta mina jest jeszcze lepsza niż po skoku na bungee, no ale cóż, nie mogłem nic na to poradzić, sama się zrobiła ;P
efka
dnia 27.07.2010, 12:01
Twoja mina po wylądowaniu - bezcenna! :P oglądam foty, filmik i nie mogę wyjść z podziwu :*
Ender
dnia 27.07.2010, 11:15
Próbuj na innych kompach - ja nie mogłem odczytać płyty wideo (poszło dopiero na Macbooku), fotki na lapku firmowym szły opornie (tylko przez Total Commandera), a bonus wideo na płycie z fotkami do tej pory nie dał się odczytać.
shpyo
dnia 27.07.2010, 11:09
A moje zdjęcia się nie odczytują ;/
Ender
dnia 26.07.2010, 22:23
Yhy, cieszy mnie to bardzo ;P
efka
dnia 26.07.2010, 22:21
uwielbiam spadochron2b.jpg, wszystkie uwielbiam, Ciebie uwielbiam! omg ;D
efka
dnia 26.07.2010, 22:20
awsome!!! XD a wiesz, że leciałeś z zielonym spadochronem? ;> :*
Ender
dnia 26.07.2010, 22:17
Ano skoczyłem - na dowód mam fotki i filmik ;P
Hell yeah \m/
Hell yeah \m/
No nie mów, że skoczyłeś na spadochronie :||| o w mordę! Zazdroszczę Ci!!!