Wakeboard na Zalewie Zegrzyńskim
21.06.2010, 17:02 | rozrywka
Tydzień temu, w piękny, słoneczny weekend (dzień przed burzami i totalnym ochłodzeniem) wybrałem się na firmową integrację. W planach mieliśmy nieco atrakcji wodnych, więc zapowiadało się całkiem interesująco. Co z tego wyszło - w opisie poniżej.
Gwoli ścisłości, co by wyjaśnić, bo ostatnio także miałem wyjście 'firmowe' (Laser Games). Pracuję w firmie Britenet jako frontend developer, web developer, ewentualnie javascript programmer, i tak na jedno wychodzi. Britenet jest firmą typu outsource, czyli po prostu udostępnia pracowników dla innych firm. Tak oto trafiłem do ciekawego projektu (o którym na pewno napiszę, jak tylko się zakończy) w korporacji GTech, która także nie jest na samej górze łańcucha pokarmowego, bo wykonuje projekt dla Veikkaus, fińskiej loterii narodowej. Tak więc jest sobie firma Britenet, w której jestem zatrudniony na stałe, oraz projekt Web10 korporacji GTech wykonywany dla Veikkausu, w której jestem konsultantem.
Wracając do głównego tematu, czyli integracji, to była bardzo udana. W sobotę pływaliśmy sobie na trasie Warszawa - Zalew Zegrzyński ładnych kilka godzin, podczas których było piwo i karkówka z grilla. Wieczorem uroczysta kolacja, a po niej rozrywka - katowaliśmy (bo inaczej tego nazwać nie potrafię) dwa tory do kręgli przez ładne kilka godzin, bodajże do 1 w nocy. Oczywiście nie na trzeźwo, w końcu to miała być integracja. Rano pobudka, śniadanie i wyprawa nad Zalew na wodne atrakcje.
Do wyboru było wiele opcji, jednak trzeba się było mocno ograniczyć, a raczej zdecydować na jedną, bo czasu było niewiele. Żaglówka, skutery wodne, kajaki, windsurfing, motorówki, no i to, co mnie ujęło, czyli wakeboard. Co to jest? Przyczepiasz sobie do nóg deskę wyglądającą jak snowboard, wyrzucają Cię z motorówki do wody (na szczęście w kamizelce) i rzucają Ci drążek przyczepiony do linki. Na jednym końcu Ty, na drugim motorówka. Chwila napięcia, gaz do dechy i już śmigasz na wakeboardzie za motorówką po tafli zalewu. Tyle teorii, w praktyce to było nieco trudniejsze. Na szczęście mieliśmy na to aż 3 godziny (zamiast biegać między skuterem wodnym, kajakami a innymi atrakcjami postanowiliśmy skupić się na jednym), więc można się było na spokojnie wszystkiego nauczyć. Przykurcz w wodzie, deska pod tyłek, ręce wyprostowane i jedziem. Bywało ciężko, bo po przejechaniu kilkunastu metrów wpadało się twarzą do wody. Raz przyliczyłem upadek na tyle, że wodę miałem w uszach, ustach, nosie i oczach, obijałem się o fale i popijałem niezbyt zdrową wodą. A że pływać do końca nie potrafię, to było niewesoło. Na szczęście szybko przypomniałem sobie, że mam kamizelkę i wystarczyło się trochę uspokoić. Później było już tylko lepiej i pod koniec udało mi się zaszaleć - przepłynąć jakieś minimum kilkadziesiąt metrów. Wrażenia niesamowite. O dziwo, po kilku takich próbach byliśmy wyczerpani, mimo wszystko ciągnięcie swojego ciężaru po wodzie za motorówką płynącą z zawrotną prędkością nie należy do najłatwiejszych. Tak czy inaczej radochę mieliśmy niesamowitą, szczerze polecam, bo jak już się uda ustać, to wrażenia z podróżowania po wodzie za motorówką są wspaniałe.
W międzyczasie mieliśmy trochę pecha i ja na przykład kilka razy zmieniałem motorówkę (były dwie), przeskakując między nimi, ponieważ dwa razy w śrubę wkręciła nam się lina. Bawiliśmy się dobrze, chociaż na początku żałowałem, że nie poszedłem na skutery. Na szczęście i tu wybór atrakcji okazał się strzałem w dziesiątkę, ponieważ nie mając już siły pływać za motorówką instruktor pozwolił nam popływać... samą motorówką. Tak, ta zawrotna prędkość przez środek zalewu, wkurzanie tych wszystkich biednych łódeczek wysokimi falami to to, co tygryski lubią najbardziej. Udało mi się nawet wykonać skomplikowaną operację szybkiego i ostrego zakrętu za boją. Ostatecznie powróciliśmy do portu, będąc wyczerpani i szczęśliwi. Tak, zdecydowanie warto było wybrać wakeboard. Ci wszyscy, którzy zastanawiali się i w końcu nie pojechali na integrację, niech żałują.
Po atrakcjach wodnych jeszcze obiad z grilla, a po nim w autokar i do domu. Polecam wszystkim spróbowanie wakeboardu, bo daje porządnego kopa adrenaliny, a i wrażenia z nietypowej podróży za motorówką są świetne.
Ps. Niestety nie mam ani fotek, ani filmików, bo plecak ze wszystkim poza ręcznikiem zostawiłem w drugiej motorówce. Fotka z wpisu wykonana właśnie z drugiej motorówki dzięki uprzejmości nie-pamiętam-kto-robił-zdjęcie, akurat na tej fotce załapałem się bokiem.
Gwoli ścisłości, co by wyjaśnić, bo ostatnio także miałem wyjście 'firmowe' (Laser Games). Pracuję w firmie Britenet jako frontend developer, web developer, ewentualnie javascript programmer, i tak na jedno wychodzi. Britenet jest firmą typu outsource, czyli po prostu udostępnia pracowników dla innych firm. Tak oto trafiłem do ciekawego projektu (o którym na pewno napiszę, jak tylko się zakończy) w korporacji GTech, która także nie jest na samej górze łańcucha pokarmowego, bo wykonuje projekt dla Veikkaus, fińskiej loterii narodowej. Tak więc jest sobie firma Britenet, w której jestem zatrudniony na stałe, oraz projekt Web10 korporacji GTech wykonywany dla Veikkausu, w której jestem konsultantem.
Wracając do głównego tematu, czyli integracji, to była bardzo udana. W sobotę pływaliśmy sobie na trasie Warszawa - Zalew Zegrzyński ładnych kilka godzin, podczas których było piwo i karkówka z grilla. Wieczorem uroczysta kolacja, a po niej rozrywka - katowaliśmy (bo inaczej tego nazwać nie potrafię) dwa tory do kręgli przez ładne kilka godzin, bodajże do 1 w nocy. Oczywiście nie na trzeźwo, w końcu to miała być integracja. Rano pobudka, śniadanie i wyprawa nad Zalew na wodne atrakcje.
Do wyboru było wiele opcji, jednak trzeba się było mocno ograniczyć, a raczej zdecydować na jedną, bo czasu było niewiele. Żaglówka, skutery wodne, kajaki, windsurfing, motorówki, no i to, co mnie ujęło, czyli wakeboard. Co to jest? Przyczepiasz sobie do nóg deskę wyglądającą jak snowboard, wyrzucają Cię z motorówki do wody (na szczęście w kamizelce) i rzucają Ci drążek przyczepiony do linki. Na jednym końcu Ty, na drugim motorówka. Chwila napięcia, gaz do dechy i już śmigasz na wakeboardzie za motorówką po tafli zalewu. Tyle teorii, w praktyce to było nieco trudniejsze. Na szczęście mieliśmy na to aż 3 godziny (zamiast biegać między skuterem wodnym, kajakami a innymi atrakcjami postanowiliśmy skupić się na jednym), więc można się było na spokojnie wszystkiego nauczyć. Przykurcz w wodzie, deska pod tyłek, ręce wyprostowane i jedziem. Bywało ciężko, bo po przejechaniu kilkunastu metrów wpadało się twarzą do wody. Raz przyliczyłem upadek na tyle, że wodę miałem w uszach, ustach, nosie i oczach, obijałem się o fale i popijałem niezbyt zdrową wodą. A że pływać do końca nie potrafię, to było niewesoło. Na szczęście szybko przypomniałem sobie, że mam kamizelkę i wystarczyło się trochę uspokoić. Później było już tylko lepiej i pod koniec udało mi się zaszaleć - przepłynąć jakieś minimum kilkadziesiąt metrów. Wrażenia niesamowite. O dziwo, po kilku takich próbach byliśmy wyczerpani, mimo wszystko ciągnięcie swojego ciężaru po wodzie za motorówką płynącą z zawrotną prędkością nie należy do najłatwiejszych. Tak czy inaczej radochę mieliśmy niesamowitą, szczerze polecam, bo jak już się uda ustać, to wrażenia z podróżowania po wodzie za motorówką są wspaniałe.
W międzyczasie mieliśmy trochę pecha i ja na przykład kilka razy zmieniałem motorówkę (były dwie), przeskakując między nimi, ponieważ dwa razy w śrubę wkręciła nam się lina. Bawiliśmy się dobrze, chociaż na początku żałowałem, że nie poszedłem na skutery. Na szczęście i tu wybór atrakcji okazał się strzałem w dziesiątkę, ponieważ nie mając już siły pływać za motorówką instruktor pozwolił nam popływać... samą motorówką. Tak, ta zawrotna prędkość przez środek zalewu, wkurzanie tych wszystkich biednych łódeczek wysokimi falami to to, co tygryski lubią najbardziej. Udało mi się nawet wykonać skomplikowaną operację szybkiego i ostrego zakrętu za boją. Ostatecznie powróciliśmy do portu, będąc wyczerpani i szczęśliwi. Tak, zdecydowanie warto było wybrać wakeboard. Ci wszyscy, którzy zastanawiali się i w końcu nie pojechali na integrację, niech żałują.
Po atrakcjach wodnych jeszcze obiad z grilla, a po nim w autokar i do domu. Polecam wszystkim spróbowanie wakeboardu, bo daje porządnego kopa adrenaliny, a i wrażenia z nietypowej podróży za motorówką są świetne.
Ps. Niestety nie mam ani fotek, ani filmików, bo plecak ze wszystkim poza ręcznikiem zostawiłem w drugiej motorówce. Fotka z wpisu wykonana właśnie z drugiej motorówki dzięki uprzejmości nie-pamiętam-kto-robił-zdjęcie, akurat na tej fotce załapałem się bokiem.
komentujKomentarze:
na emeryturze Efciu :P
Ender
dnia 28.06.2010, 20:22
Na wszystko przyjdzie pora, tylko najpierw trzeba z życiem trochę powalczyć ;]
efka
dnia 28.06.2010, 19:30
he he, to skoro Wy tak o tych marzeniach... ja to bym chciała położyć się na kocyku w słonku i tak leżeć i nic nie robić i o niczym nie myśleć... taaa
a widzisz a mnie się marzy pojechać nad Bug i szwędać się po bezdrożach, wybrudzić się błotem i walczyć z samym sobą pod ciężarem plecaka....
Ender
dnia 28.06.2010, 17:56
Oj tam, ja na przykład nie mogę latać do Hiszpanii i ogólnie do połowy świata mimo, że miałbym na to ochotę. Trzeba się cieszyć tym, co się ma ;]
ja się chyba zaraz popłaczę. Ja też chcę!! ;( Dlaczego fajne rzeczy zdarzają się tylko Tobie? To niesprawiedliwe :P
Ender
dnia 24.06.2010, 20:32
Własne skrypty mają to do siebie, że czasami zdarzają się bugi wcześniej nie wykryte. Tym bardziej zapraszam do testowania, bo dzięki wsparciu czytelników skrypt staje się coraz doskonalszy *szeroki uśmiech szalonego programisty*
Jaki bug? Dawaj go tu, zaraz mu zhackujemy bloga i wstawimy gejowskie foty! ;p
shpyo
dnia 24.06.2010, 15:48
Przypominam o bugu w wyszukiwarce :)
efka
dnia 23.06.2010, 18:11
ja to bym chciała, żeby wszystko było wolno, ale żeby jednocześnie nie dało się zepsuć (ZAWSZE I WSZĘDZIE) ;p tym utopijnym akcentem kończę swą nie-otagowaną wypowiedź i pozdrawiam mojego ulubionego programistę ;*
Ender
dnia 23.06.2010, 11:45
Eh, to zależy jak sobie zażyczysz. Wycina tagi ze względów bezpieczeństwa i wyglądu. Jak bardzo chcesz, to mogę to wyłączyć i będzie można psuć i hakować stronę przy użyciu odpowiednich komentarzy :)
efka
dnia 23.06.2010, 10:50
a u mnie też będzie wywalało? ;(
Ender
dnia 23.06.2010, 09:03
No cóż, tak jak pisałem - ja swojego aparatu niestety pod ręką nie miałem. I tak, niech zazdroszczą, bo jest co zazdrościć ;P
Wywala wywala, nie można mieć wszystkiego - żeby i zamieniało i wywalało w zależności od ochoty piszącego ;]
Wywala wywala, nie można mieć wszystkiego - żeby i zamieniało i wywalało w zależności od ochoty piszącego ;]
efka
dnia 22.06.2010, 23:52
aaaaa! zapomniałam, że wywala tagi... a tam na końcu mojego poprzedniego komentarza było: (nawias trójkątny otwierający)zazdrości(nawias trójkątny zamykający)... ;)
efka
dnia 22.06.2010, 23:49
Gdybyś nie napisał, że to Ty na tym zdjęciu tam jesteś, to bym nie zgadła ;> no a tak poza tym, to wpis ku zazdrości innych ;P