Coma i Jelonek w Stodole: Jelonek Tour 2010

24.02.2010, 20:26 | koncerty

Jelonek w Stodole: Jelonek Tour 2010

Po raz kolejny już byłem na koncercie w Stodole (ostatnio na Pati Yang, wcześniej na Papa Roach), tym razem padło na wyżej wspomnianych. Coma grała dwa dni w Warszawie, ale tylko drugiego dnia supportem miał być Jelonek, a takiej okazji dwóch zespołów w jednym pakiecie nie mogłem przegapić.

The Lollipops
Poszliśmy na koncert z Efką, nie spieszyliśmy się z przybyciem na miejsce. Weszliśmy godzinę po otworzeniu bram i był to dobry pomysł, ponieważ trafiliśmy akurat na początek supportu supportu, czyli The Lollipops. Kilka ich utworów przesiedziałem odpoczywając sobie spokojnie i czekając na dalszy ciąg programu. Grali całkiem przyjemnie, wokalistka raz nawet ładnie zaśpiewała, ale generalnie trochę to nudne i monotonne rockowe granie. O dziwo zaskoczyła mnie publika zebrana w Stodole, ponieważ widać było, że wiedzą co to za zespół, a nawet bili im brawo po każdym utworze.

Jelonek
Jelonka widziałem już ostatnio na koncercie WOŚP 2010, tym razem jednak klimat miał być nieco inny. Już od początku zapowiadało się nieźle, bo sala wypełniona była ludźmi, a tłum skandował żywiołowo 'je-lo-nek' na chwilę przed pojawieniem się zespołu na scenie.
Na początku Maniek (gitarzysta w składzie Jelonka) komentował skoki próbne z Vancouver, końcówkę ('...a Amman 90!') udało się nawet na nagraniu uchwycić, jak już zaczynali grać. A propos, na wstępie chciałem podziękować Efce za nagrywanie Jelonka, ponieważ ja byłem w ciężkim stanie po imprezie dnia poprzedniego.

Setlista Jelonka w Warszawskiej Stodole:
1. B.East
2. Vendome 1212
3. Mosquito Flight
4. Akka
5. Voodoo Child (Jimi Hendrix cover)
6. Paganini
7. Elephants Ballet
8. Marsz Radeckiego
9. Sad But True (Metallica cover)
10. BaRock

Początek standardowy, zespół już na dzień dobry dał czadu. Najpierw B.East, później Vendome, Mosquito Flight i Akka, wszystkie z potężnym powerem. Następnie pojawiła się pierwsza niespodzianka: Jelonek postanowił uczcić 40. rocznicę śmierci Jimi'ego Hendrixa grając cover jego utworu pod tytułem Voodoo Child. Zaskakująco świetnie wypadł Maniek na wokalu, za to należą mu się pochwały. Kolejną niespodzianką okazało się być nieco klasyki w innym, metalowym wykonaniu, czyli Paganini, a dokładniej Caprice no. 24. Następnie zagrali Elephants Ballet, a po nim znów niespodzianka: coś, co wszyscy znają dobrze, ale nikt nie wie jak to się nazywa, czyli Marsz Radeckiego Johanna Straussa. Jelonek postanowił zasugerować publiczności stworzenie metalowego wężyka, co o dziwo spora grupa postanowiła zrealizować i wyszło im to nadzwyczaj świetnie, ponieważ wężyk zbudowany z fanów dziarsko przedzierał się przez całą salę niezatrzymywany, a wręcz dopingowany przez resztę publiczności. Końcówka koncertu także była świetna, ponieważ przedostatnim zagranym utworem okazał się być kolejny cover, tym razem zespołu Metallica, a utwór nosił nazwę Sad But True. Znakomite wykonanie znakomitego utworu. Na pożegnanie Jelonek zagrał jeszcze BaRock, po czym zakończył swój występ w Warszawie w ramach trasy koncertowej Jelonek Tour 2010.

Coma
Na Comie było spoko, publika bawiła się bardzo dobrze, Roguc (wokalista Comy) też. Skoczył nawet w pewnym momencie w tłum, a niesiony na rękach nadal śpiewał. To był pierwszy mój koncert Comy, na którym ujrzałem skaczącego w tłum Roguca, a kilka koncertów już widziałem, więc to całkiem nieźle podsumowuje obustronną radość. Na koniec Roguc podziękował wszystkim za wspaniałą zabawę. Przed wyjściem na bis padały różne hasła, jednym z ostatnich było 'k*rwa mać, Coma grać!', na co Roguc wyszedł i z nieskrywaną radością oświadczył, 'k*rwa, zagramy'.
W trakcie koncertu także można było odczuć świetny kontakt z publiką, kiedy na przykład Roguc zapytał się kto był na koncercie dzień wcześniej (Coma grała w Warszawie dwa dni po kolei), po czym określił te osoby jako nienormalne. Oświadczył także, że jak tak dalej pójdzie, to będziemy mieli dość Comy, tak jak dość Comy ma już sam Roguc. Opowiadał także, że wstaje rano, o 15 i idzie do roboty, czyli na koncert.
Jedynym minusem koncertu były światła. Co prawda iluminacja sama w sobie była świetna, szczególnie te zielone lasery, ale momentami zdecydowanie za mocna. Były utwory, kiedy musiałem stać z zamkniętymi oczami, ponieważ ciągłe otrzymywanie dużej dawki światła centralnie w oczy powodowało fizyczny ból. Drugim problemem widocznym jedynie na początku koncertu Comy było wrażenie, że Roguc po wczorajszym występie nie ma gardła i będzie jedynie szeptać do mikrofonu, ale na szczęście się rozkręcił i mimo, że na pewno miał już trochę zdarte gardło - dał czadu.

Podsumowanie
Dwa koncerty w jednym. Jelonek dał pełnoprawny występ zamiast jedynie standardowo supportować Comę. Publika bawiła się świetnie przez cały czas, od Lollipops, przez Jelonka aż po Comę i za to należy im się szacun. Dwa bilety w jednym, opłacało się na to iść. No i kolejny udany koncert w Stodole. Wychodzi na to, że większość, jak nie wszystkie najciekawsze koncerty, tam się właśnie odbywają. W Stodole odbędzie się na przykład koncert Katatonii 1 kwietnia, na który się wybieram.

komentujKomentarze:

Uhu, rzeczywiście, linki do Youtube'a mi sie rozkodowały -.-
Poprawione, dzięki za info :)
Endrju linki popraw do wideo
nie będę tego komentowała ;P
Jelonka nie znałaś, więc to nie polegało na tym, że masz do wyboru zobaczyć koncert na którym Ci zależy, czy go nagrać. Zresztą, Comy nagrałaś tylko część, a dzięki temu pozostałą częścią mogłaś się rozkoszować bez żadnych problemów ;]
to nawet by mogła być TWOJA cyfrowa kamera - ja i tak robię to lepiej ;> co akurat nie jest zbyt optymistyczne, bo zamiast oglądać koncert ja go nagrywam - następnym razem pier*olę - nie robię :P
No sorry, ja wiem że to Twój aparat, ale spokojnie, następnym razem skołuje się większą kartę i nagra(sz) wszystko ;P
a dla mnie to już w ogóle ;p
Ender - to, że TY masz coś przez siebie nagrane to wiesz... nie ta liga :p więc dlatego nie było idealnie :P
Moje 'niespodzianki' to tak odnośnie materiału z jego solowej płyty. Hendrixa i Metallikę też spokojnie na youtube można znaleźć. Co nie zmienia faktu, że dla mnie to były nowości ;]
Jelonek Paganiniego przygrywa już od czasów Ankh <:
Ja mam ze trzy playlisty z Comy (Lublin, Świdnik, Stalowa Wola), a Jelonka miałem tylko z WOŚPa, którego nagranie nie było idealne ;)
pierwszy raz Come nagrywałam!
Jakżeby mogło być inaczej, podziękowania zawsze się należą ;P

Co do zmarnowania karty na Jelonka - i tak bateria zaraz by padła, nagrań Comy trochę mieliśmy, a Jelonka w tych klimatach już nie bardzo ;)
podoba mi się Twoja relacja ;P no i oczywiście podoba mi się, że WYRAŹNIE zaznaczyłeś, że to ja nagrywałam kolejne kawałki ;P na moim youtube\'owym profilu ( http://www.youtube.com/user/efka13K ) można obadać nagrania z Comy - niestety nie wszystkie, bo pamięć na karcie zużyłam na Jelonka... ach ten Ender i jego urok osobisty :P