Jestem normalny

02.11.2009, 18:08 | prywatnie
Byłem ulgowy praktycznie od zawsze. Teraz nie mogę się pogodzić z brutalną prawdą. Nie wiem, czy kiedykolwiek się pozbieram. Na pewno będzie mi ciężko.

Skończyłem studia w tym roku, obroniłem pracę magisterską w czerwcu, jednak legitymacja studencka była ważna aż do końca października, więc zbrodnią byłoby z tego nie skorzystać. Jako, że przy odbieraniu dyplomu trzeba oddać między innymi legitymację, więc do tej pory rzeczonego dyplomu nie posiadam. Będę się musiał przespacerować i to w miarę szybko załatwić, bo stała robota mnie odnalazła i na dniach wyjeżdżam na czas jakiś do Warszawy.

Najgorsze jest to, że przyzwyczaiłem się do bycia studentem. Przyzwyczaiłem się do tego stopnia, że dla mnie naturalnym i bezsprzecznym był fakt, że bilet MPK Lublin zawsze jest i będzie studencki, za złotówkę. Dzisiaj kilka razy łapałem się na fakcie, że zamiast kupić normalny chciałem kupić studencki. A kupując już ten normalny za dwa złote czułem się bardzo dziwnie. Ja? Dla mnie? Normalny? Fuj. Teraz wszystko nie będzie 'normalne', będzie 'dwa razy droższe niż dotychczas' i trzeba się szybko z tym pogodzić, bo to już nie wróci. Trzeba korzystać póki się studiuje, bo później pozostają dzieci choroby geriatryk i zgon. Wesołe jest życie studenta. No, znaczy się było. Lajf is brootal, jak mawiają najstarsi górale. Chlip chlip.

komentujKomentarze:

fee, a tam cios od razu - jak nie doświadczyli w ogóle, to nie wiedzą co stracili ;]
Można by przedłużać przyjemność, ale to kosztuje - trzeba jeść, a kasa sama się nie zarobi, niestety.

Natomiast jeśli chodzi o prawko, to ja jestem dopiero w trakcie realizacji mojego zacnego planu i nic nie stoi na przeszkodzie, żebym znów się tym zainteresował, tym razem skutecznie :)
Wiedziałam że po listopadowych dniach zadumy trafię tutaj na notkę w takiej konwencji;P
Pomyśl o tych co nigdy nie skorzystali z 'przywileju'bycia studentem,jaki to dla nich cios nie mieć ulgi na cokolwiek;) Zawsze można przedłużyć tę przyjemność do 26 roku życia o!

A z tym prawkiem,bo mi się ten temat nawinął na łoczy gdy próbowałam się przedrzeć na sam koniec,to nie przystoi tak coś zacząć i nie zakończyć;P
Agniecha, też byłem kiedyś piękny i młody, teraz jestem już tylko piękny ;P

Maria, z tym oddawaniem krwi to różnie bywa. Poszliśmy kiedyś w 4 osoby między zajęciami do szpitala oddać krew, ale jak się okazało ja odpadłem, bo przyjmowałem leki na alergię, kumpel, bo miał niedawno wypadek, a koleżanka, bo miała okres. Tylko jeden ostatni mógł się załapać, ale i tak nic z tego nie wyszło, bo pani powiedziała, że mają już chętnych i limit osiągną.

Inni znajomi (dwóch takich) oddawali dość długo i mieli już taki 'problem', że musieli cały czas oddawać regularnie krew, bo produkowali jej zbyt wiele i gdyby jej nie oddawali, to na pewno byłoby nieciekawie ;)

No, ale jest to jakaś opcja, więc można się nad tym zastanowić.
Jednym z wyjść aby się uchronić przed "normalnością" jest krwiodawstwo. Oddajesz od 18 roku życia, 6 razy do roku za każdym razem 450ml (wersja dla kobiet 4 razy do roku). http://www.mpk.lublin.pl/index.php?sid=uprawnienia3 Wtedy po 6-8 latach masz bezpłatne przejazdy MPK, świadomość że komuś pomogłeś i różne takie przywileje. Jak na razie oddałam 10.35l i czeka mnie jeszcze jakiś rok przerwy w oddawaniu (zachciało mi się ciąży tfu tfu) czyli nabędę takie uprawnienia za jakieś 2,5 roku najwcześniej ale od tamtego momentu przejazdy mpk będę mieć bezpłatnie. Przywileje ogólne są dostępne np tu: http://www.towarzysze.glt.pl/ a takie gminne jak w Lublinie są ustalane dodatkowymi przepisami, więcej miast np tu: http://forum.krewniacy.pl/viewtopic.php?t=2972
Ale taka oferta nie jest dla wszystkich: odpadają osoby które ze względów zdrowotnych, religijnych i np psychologicznych nie mogą oddawać.
A nie bycie studentem to również utrata innych ulg nie tylko na komunikację także życzę zarobków pozwalających nie zauważać takiej różnicy.
a to dopiero początek:PP
Tylko ja wiecznie młoda i piękna :D
Starość nie radość, młodość nie wieczność - co poradzić ;P
no tak.... Twoja organoleptyczność Cię zawodzi :PP
Ano. Eh, 'zadzwonić DO kogoś', a nie 'zadzwonić PO kogoś' - nie dość, że skleroza, to jeszcze na oczy mam przerzuty ;P
nie załapałeś. a pamiętasz jak zadzwoniłeś do mnie kiedyś nad ranem jakoś, jak wracałeś w chatę, ale Ci się nudziło i na gadanie Cię zebrało??
Agniecha, problem polega na tym, czy ten ktoś będzie chciał przyjechać ;P

Efka, no fakt, zapomniałem o taksówce. Marny ze mnie lansiarz ;P

kit kat, z tym nie powinno być problemu - cały wpis jest ewidentnie mocno żartobliwy ;]
Do czech to ja mam za darmo ;]
każda sytuacja ma swoje pozytywy, więc sądzę, że i w obecnej sytuacji je odnajdziesz - że nie będzie to tylko szare, nudne i schematyczne życie ; ) i że coś z tego studenckiego życia jeszcze pozostanie - imo i na przekór wszystkiemu . ..
PS. zero plus trzy: CZY! < = da się doliczyć za to z jakieś 10 punktów do dzisiejszej próbnej matury podstawowej? ; P
"Chyba, że się człowiek znajdzie w towarzystwie, w którym większość ma samochód ;P Albo się ich postawi przed faktem dokonanym, że bryka w domu, a przyjechało się autobusem ;P"

albo tak po lansiarsku taxi podjechać XD
zawsze możesz zadzwonić do kogoś znajomego w środku nocy, bo Ci się nie chce wracać do domu mając za towarzystwo jedynie własną personę....
Chyba, że się człowiek znajdzie w towarzystwie, w którym większość ma samochód ;P Albo się ich postawi przed faktem dokonanym, że bryka w domu, a przyjechało się autobusem ;P

Piechota ok, gdyby to nie było tak daleko. Obstawiam godzinę, półtorej max. W zimie na pewno ciężej i dłużej. No, ale przynajmniej korków by nie było ;]
na piechotę. będziesz zdrowszy :PP a tak nawet się nie napijesz, bo zaraz się znajdzie stado piranii, co chętnie wykorzysta fakt posiadania przez Ciebie samochodu i prawa jazdy.
No, ale to i tak gadanie o czymś co mogło być ale nie było. Faktem jest, że nie mam prawka ani samochodu i jedyna kwestia do rozważenia jest taka, czy bardzo zależy mi, żeby to prawko w najbliższym czasie zdobyć i czy znajdę na to czas ;)
zawsze można wykupić jazdy "przypominające" - koleżanka tak zrobiła, kiedy po wypadku miała dłuższą przerwę w prowadzeniu... a z tego co pamiętam to właśnie samochód nie był problemem...
Nie zapowiadało się raczej, że mnie będzie na niego stać. Nie chciałem mieć prawka i nie jeździć, bo wyszedłbym z prawy. Po co mi papierek, jeżeli nie posiadałbym umiejętności ;)
a teraz nie masz czasu na jego zrobienie - i co Ci po samochodzie bez prawa jazdy? :> poza tym doprecyzuj "bez perspektyw na jego użycie" (bo kiedyś na pewno byś go użył ;P)
Ja wiązałem zrobienie prawka z kupnem samochodu. Bez sensu dla mnie byłoby posiadanie prawka bez perspektyw na jego użycie ;)
na "niego"? ja o prawku mówię :P
Nie wiedziałem, czy będzie mnie na niego stać ;P
trzeba było... :>
Agniecha, ewentualnie wybrać rower ;)

Efka, miesięczny to ja w Wawie pewnie kupię. W Lublinie to by się samochód przydał - trzeba było zrobić prawko kiedy miałem jeszcze na to czas ;P
kup miesięczny - zaoszczędzisz ;>
Nie mam bezpośredniego autobusu do pracy, więc gdybym nie pokonywał części trasy na piechtę, musiałbym wydawać 2x 2zł w obie strony, a to razem 8 zł dziennie. To jest 40 zł tygodniowo, 160 zł miesięcznie, 1920 zł rocznie ;(
no to go pocieszyłeś.

Endrju, mnie ten bilet też boli :( aż nie wiem co powiedzieć. siąść i płakać. Mam tylko nadzieję, że będziemy zarabiać tyle, aby ten bilet tak nie bolał w kieszeni.
Wiem co czujesz... a ja do pracy dojeżdżam codziennie, bilet normalny u mnie kosztuje 2,40 zł a powrót też dolicz, więc średnio ok. 5zł dziennie wydaje. No ale nie martw się, weź pod uwagę, że jesteś już dorosły, masz swoja pracę i czekają Cię gorsze kłopoty, niż bilet za 2zł - to tak na pocieszenie ;)