Różniczki ostatecznie zaliczone

12.06.2009, 22:41 | studia
Tak tak, w końcu się udało. Po ciężkich bojach, wielu wyrzeczeniach, trudach, znojach, nieprzespanych nocach. Krew, kawa, pot i łzy. Zakończył się ważny etap w moim życiu: zaliczyłem niezaliczalne, zdobyłem niezdobywalne, zwyciężyłem niezwyciężalne. Teraz mogę odejść ze spokojem w sercu...

Tyle wstępu, teraz mogę na poważnie przejść do opisu 'jak tego dokonałem'. Sesja była ciężka, na dobrą sprawę zaczęła się już na początku maja zaliczeniami ćwiczeń, projektami, referatami. No i nieszczęsna magisterka w tle, którą trzeba było czym prędzej zakończyć. Przyszły zaliczenia, tu i ówdzie nawet jakiś egzamin. Nic to, bo najciekawsze było nadal przede mną. Na deser, jak wisienkę na czubku tortu, pozostawiłem sobie różniczki. Miałem kilka dni i nocy, które w pełni mogłem przeznaczyć na naukę mego ulubionego przedmiotu. Niektóre zadania robiłem już po pięć, dziesięć i więcej razy. Sterta notatek z samych różniczek przewyższyła wszystkie inne notatki, książki i zeszyty z całych studiów razem wzięte. Było ciężko.

Ciężko było, ale wystarczyło się zmobilizować, by zaliczyć to od razu, bez egzaminu ustnego. Pierwsza dziesiątka wśród wyników z pisemnego, a więc wpis, dziękuję i do domciu. Nieocenioną rolę odegrała znamienita koszulka z przemiłą pandą, która przyniosła mi szczęście. Zaliczenie "na pandę" dokonało się, koszulka jest w 100% skuteczna - satysfakcja gwarantowana albo zwrot pieniędzy.

Ostatnia sesja jest już historią. Pozostaje już tylko przymierzyć się do obrony pracy magisterskiej, by pożegnać się na dobre z uczelnią.

komentujKomentarze:

northerr - wyjaśnienie masz w najnowszym newsie.

Renia - notatki są i grzecznie czekają na możliwość ich przekazania. Miało być to wcześniej, ale skleroza nie boli ;)
W każdym bądź razie przy najbliższej możliwej okazji dam je Piotrkowi ;)
Gratulacje dla pana magistra;) a jak się mają moje różniczki? ;)
I jak dodałem komentarz to przeniosło mnie do newsa wcześniej :|
A gdzie dwa poprzednie newsy?
gratulacje Panie Magazynierze :P:P:P
Z Lizboną może być ciężko, ale coś na pewno się wymyśli ;]
nawet w Lizbonie??;p
No nie ma bata, ilekroć będziesz miała dobry obiad, to z miłą chęcią Cię nawiedzę ;P
wiem wiem... nawet mi nie przypominaj.
Kurcze tych ludziów to mi będzie o wiele bardziej brakowało niż tych z LO. No i ostatnio pełną piersią zasmakowałam życia studenckiego i żałuję, że tak późno w takiej skali. Ale nic to, zamierzam dalej żyć pełnią życia mimo, że na wagary już tak łatwo nie pójdę:]
mam tylko nadzieję, że dalej będę utrzymywać kontakty z ta niewielka grupką ludzi, na których najbardziej mi zależy. Bo my to damy se rade:P Znamy się tyle lat:D
Ja wiem, czy to taka radocha? W sumie już nie będzie sesji, egzaminów, ale nie będzie też codziennego widywania dobrych znajomych z roku, olewania wykładów, odwiedzania Tesco itp.
Coś za coś, już mi dwie osoby oświadczyły, że za studiami jeszcze wiele razy zatęsknię ;]
już Ci gratulowałam, więc sobie odpuszczę:P
ale widzę ogólną tendencję do tego, aby obronić się i jak najszybciej ulotnić z uczelni:] a już się martwiłam, że ze mną coś nie tak:D
ale generalnie cieszę się, że już bliżej niż dalej do końca studiuff :D
A dziękować, dziękować ;]

Jak się zmienia perspektywę, to i widok na pewne sprawy mamy inny ;]
Jak to świetnie brzmi, że niby tak się nauczyłeś, że tak zaliczyłeś, że tak ładnie, pięknie, że gładko, różowo i w ogóle kolorowo :P
niby jest że pot... kawa i coś tam, ale w sumie Twój wpis stworzony z perspektywy czasu "po zaliczeniu" jest taki optymistyczny w wyrazie i nie oddaje do końca tej dramaturgii ;P
Co w sumie mnie bardzo cieszy :D gratuluję :*
No to nie pozostaje nic innego jak tylko pogratulować. Cieszę się, że masz to już za sobą! Gratuluję.