Wybory do europarlamentu

Na początek (widoczny po prawej) pasujący do sytuacji komentarz rysunkowy autorstwa pana Mleczko, tłumaczący dosadnie czym jest "euro parlamentarzysta". Przyznać trzeba, że bardzo trafny.

Jak się można było spodziewać, w wyborach do parlamentu europejskiego wygrała Platforma Obywatelska, około 45-50% głosów, a PiS zdobył około 25-30% głosów. Dalsze miejsca mało mnie interesują, więc nie będę podawać wyników. Cieszy jedynie fakt, że załapały się jeszcze dwie siły polityczne: SLD-UP i PSL, a więc nie ma LPRu ani Samoobrony. Niemalże cała Polska wschodnia głosowała głównie na PiS. Niemalże, ponieważ Lublin dzielnie się bronił i mimo okolicznych moherowych wsi udało się przepchnąć kogoś z PO do parlamentu. Miła pani "Lena Lubelska" z pierwszego miejsca nie weszła, załapał się natomiast "jakiś tam bardziej rozlepiony po mieście" pan profesor Zaleski. Ot, miły akcent wyborczy ze strony miasta Lublina, widoczny w sondażach ogólnopolskich, co bardzo cieszy. Jeśli chodzi o podział społeczny, to także nie było zaskoczenia - PO zgarnęło duże miasta oraz wykształconą inteligencję, a PiS mohery i tereny wiejskie. Jak dobrze, że młodzież myśli, czasami. Oby i wybory prezydenckie nie były zaskoczeniem.

Cieszy także pewna ciekawostka, nie wszyscy może wiedzą. W Szwecji rekordy popularności bije Partia Piratów, o której głośno w całej Europie. Zdobyli oni 7% głosów i najprawdopodobniej będą mieli dwóch reprezentantów w parlamencie europejskim. Dobrze, że w kwestiach zazwyczaj pomijanych, czyli dotyczących ogólnie pojętego internetu, ktoś będzie mógł w końcu zabrać głos i reprezentować miliony internautów. Dwie osoby to niewiele, ale jak widać przemiany idą w dobrą stronę i może te osoby będą mogły coś zmienić.