Prokrastynacja... i wszystko jasne

16.05.2009, 12:59 | prywatnie
Podkład muzyczny na dzisiejszy, sobotni wpis: Beneficjenci Splendoru - Ręce Pełne Robota.

Cóż, wszystko zaczęło się od Wykopu - pojawiła się tam informacja o czymś brzmiącym bardzo dziwnie. Klik klik z ciekawości, a efekt zaskakujący: po kilku minutach czytania opisu prokrastynacji na Wikipedii tylko jedna myśl, "skąd oni tyle o mnie wiedzą?".

A więc, w telegraficznym skrócie (za Wikipedią): prokrastynacja - inaczej zwlekanie, oznacza patologiczną tendencję do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniającą się w różnych dziedzinach życia. Bywa nazywana "syndromem studenta". Syndrom studenta, brzmi znajomo. Przed kolokwium, egzaminem, człowiek zaczyna robić rzeczy, o które w życiu by siebie nie podejrzewał. Standardem okazuje się sprzątanie, porządkowanie wszystkiego, zmywanie, oglądanie, wynoszenie śmieci, dalsze sprzątanie. Sam złapałem się na tym, że przed kolokwium zamiast się uczyć przyszywałem guziki do swojej koszuli...

Czytam Wiki, coraz bardziej przeraża mnie zgodność. Charakterystyka, typowe zachowania, możliwe przyczyny, lęki. Czyli moje prawie dwuletnie potyczki z różniczkami są jednak udokumentowane medycznie! To choroba jest, a ja jestem pacjentem. Zajrzałem z rozpędu na forum o prokrastynacji, gdzie można znaleźć kilka ciekawych artykułów, a także opisy jak radzić sobie z tą przypadłością. Skoro poznałem mego wroga, to mogę teraz z nim walczyć. No, to w takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak olać kontynuowanie wpisu i zabrać się za notatki z różniczek. Do następnego!

Ps. Warto wspierać stare kina i zamiast Cinema City odwiedzić takie dajmy na to lubelskie Wyzwolenie. Premiera Star Treka (swoją drogą świetny film, szczególnie rozbraja gadka Checkova): plakat gratis, picie gratis, wspomnień czar sprzed kilkunastu lat - bezcenny.

komentujKomentarze:

Magisterkę piszę, na kolosy się uczę, referaty komponuję, zaległe prace domowe odrabiam, itp, itd. Mam pomysł na wpis, ale jako że poprzedni wpis o prokrastynacji zadziałał - nie mam czasu, bo zajęty jestem wszystkim powyższym ;]
Ender zauczony :P jest :)
Boo! Mały come back a u Ciebie cicho - sza!
Co do wpisu! Jestem chora na Prokrastynację! Zastanawia mnie czy ta choroba, oprócz nazwy ma coś wspólnego z prokreacją ;>
Co do dyskusji... heh, widzę, że sporo mnie ominęło... i sądzę, że to wszystko wina Endera :> gdyby nie założył tej strony, tudzież nie nauczył się pisać skryptów dających możliwość komentowania wszyscy żyli by w szczęściu i nie byłoby problemów :D
Ender :***********************************
Przyjmuję jak najbardziej. :)
Sama zresztą pisałam, że jak coś macie mi do zarzucenia to piszcie.
Po prostu chciałam, abyś sprecyzowała co dokładnie.
dzięki za to mądre słowo:)
Catfight!
*poszedł po kisiel i popcorn*

A na poważnie: każdy ma jakiś tam swój charakterystyczny styl pisania i nie wydaje mi się, żeby to było jakimś wielkim powodem do sporów. Ważna jest treść przekazu. Aga ma inne odczucia w tej kwestii, kit kat inne.
nie jestem psychologiem, żeby zdefiniować Ci pojęcie odczucia, ale wydaje się to na tyle jasne, że chyba nie wymaga komentarza.
Nie zamierzam się z Tobą kłócić.
Przyjmij tą krytykę jako konstruktywną.
Najwidoczniej, jednak jest Ci się ciężko pogodzić z tym, że ktoś raczył powiedzieć otwarcie, że nie podoba mu się Twoja pisanina. Trudno. De gustibus non desputandum est.
Nie wystarcza i mam rozumieć, że na to z Twojej storny nie mam co liczyć (i kolejny przykład dowodzący, że chcę zwracać na siebie uwagę?)?
Co się czuje? Proszę Cię, abyś wyjaśniła mi konkretnie.
northerr, tu nie o brak faceta chodzi, a o coś głębszego (czyli niewiadomo o co konkretnie). :)
przecież sama napisałaś, że akceptacja jedynie twórcy strony Ci nie wystarcza. I to się czuje, jak się czyta Twoje wpisy.

northerr, nie skomentuję tego.
Chyba wam chłopa brakuje dziewczyny...
Agniecha, na jakiej podstawie twierdzisz, że cierpię na ciągła chęć zwracania uwagi na mej osobie?
powiedziałam co myślę i tyle. To strona Endrju nie moja, więc nie mogę zabronić Ci tu pisać. Róbta co chceta.
Mnie osobiście męczy ta twoja pisanina i ciągła chęć zwrócenia na siebie uwagi.
Akceptacja jednej osoby (za co wielkie ukłony i podziękowania) - nawet jeśli jest nią sam twórca i gospodarz tejże strony - nie jest dla mnie wystarczająca.
Limit osób? Nie sądzę, może nowe osoby (w tym i ja) nie potrafią sie dostosować do warunków narzucanych przez 'środowisku', a wtedy wiadomo jak 'zwierzyna' kończy. :)
Nadal jakby nie kapuję.
Jeśli o mnie chodzi, to jesteś tu bardzo mile widziana, co wyraziłem już w pierwszych moich komentarzach skierowanych do Ciebie.

Eh, kurde, czy u mnie jakiś limit osób jest, że jak pojawi się kto nowy piszący, to od razu są problemy i nagle więcej osób nie chce pisać, niż pisało chwilę wcześniej? ;/

northerr - zajrzyj do efki w ostatniego newsa.
Ej kurde, co się stało?! :|
Nie widzę celu pozostania tutaj - nie chcę ''wpychać się na chama'' tam, gdzie mnie nie akceptują. Po co coś psuć?
Nie potępiaj Agniechy - napisała jak myślała, doceniam jej szczerość (to nie jest foch Agniecha, a jedynie rezygnacja, nie będę już utrudniać życia poprzez mój skomplikowany sposób przedstawiania pewnych rzeczy i poglądów) i tak naprawdę nie ma czego się wstydzić. Trochę szkoda, że musiałam o tym dowiedzieć się poprzez przypadek, że nie tylko w jej opinii jestem tu niemile widziana.
Pisałam (bodajże na początku), że gdy macie mi coś do zarzucenia, to najprościej w świecie o tym mi napiszcie.
Przepraszam wszystkich za wszystko.
pozdrawiam
Ps.2. Kit kat - nie odchodź ;(