FMX Red Bull X-Fighters Super Session Warsaw

10.09.2008, 11:04 | rozrywka
Ja, Efka i Jacek, jej brat. Spotkaliśmy się na dworcu i poszliśmy zobaczyć Orange Warsaw Festival, ponieważ był po drodze. Nic ciekawego się nie działo, Apollo 440 mieli grać dopiero po 19, więc udaliśmy się na stadion. Coś koło 18 byliśmy już na stadionie - jak sie okazało sporo osób było tu już wcześniej. Zajęliśmy miejsca stojące w sektorze D, w miarę blisko (kilkanaście metrów) barierek. Dopiero o 20 wszystko miało się rozpocząć, więc musieliśmy trochę poczekać.
Zrobiło się ciemno, mobilna kamera śmigała co chwilę nad nami, w oddali krążył helikopter. Nadeszła wiekopomna chwila, rozpoczęło się przedstawienie.

Na początku puścili nam kawałek historii stadionu, w końcu tego dnia miało odbyć się jego uroczyste pożegnanie, za czas niedługi po zakończeniu tego ostatniego przedstawienia mają zacząć budowę stadionu narodowego. Tak czy inaczej na start pokazali nam na telebimach urywki różnych wydarzeń. Coś tam o kolarstwie było. Nie minęła chwila od zakończenia projekcji, a na stadion wjechał całkiem spory peleton - zaskoczenie pierwsza klasa. Kolarze zrobili kółko wokół najwyższej górki i wrócili tam skąd przyjechali. Oczywiście byli ubrani jak na kolarzy sprzed kilkudziesięciu lat przystało, jakby przed chwilą przyjechali z przeszłości. Efekt ciekawy. Później pojawili się najważniejsi goście wieczoru i nie mam tu na myśli loży honorowej.

Najpierw odbyła się bitka finałowa, jako że Warszawa była ostatnim przystankiem w sezonie. Pojedynki były ciekawe, tego dnia zasłużenie zwyciężył Torres, jednak Rebaud miał na tyle dużą przewagę, by wygrać cały sezon. Obaj panowie śmigali bardzo ładnie, więc należą im się gratulacje.
Jako że Warszawa dostąpiła zaszczytu poprowadzenia Super Session, nie skończyło się na finale. Stadion miał do dyspozycji cztery zespoły po trzech zawodników, a przed nimi cztery konkurencje. Pierwszy był Step-Up (skok wzwyż, na motorze oczywiście). Jedyny Polak - Bartek Ogłaza, delikatnie rzecz ujmując nie podołał wyzwaniu mimo dwóch prób przeskoczenia najniższej wysokości. Reszta radziła sobie całkiem nieźle. Następną konkurencją był Quarterpipe Jam, czyli "kto wyżej i ładniej wyskoczy z quarterpipe'a, ten wygrywa". Obie konkurencje opanował Ronnie Renner. Trzecią było Speed & Style, czyli crossowy przejazd przez cały tor, podczas którego liczyła się szybkość przejazdu, ale także ciekawe akrobacje. Mistrz legenda, Travis Pastrana, pokazał na co go stać - jego przejazdy były niesamowite i bez problemu wygrał całą konkurencję. Ostatnim punktem w drużynowym programie okazał się Freestyle, także bardzo widowiskowy.
W międzyczasie pojawili się panowie oraz panie tańcząc radośnie do swojskiej przyśpiewki, która w pewnym momencie przeobraziła się w niezłą jazdę (a dokładniej: Blur - Song 2). Były też trzy Nissany, samochody terenowe, które śmigały po torze motocrossowym aż miło było patrzeć. Niestety, jedyny minus był taki, że nie mogliśmy liczyć na backflipa w ich wykonaniu. Sporo różnych pojazdów pojawiało się na torze, włączając w to chociażby spychacz, quada czy stary, klasyczny samochodzik, na dachu którego siedział Pastrana. A propos jegomościa - robił show przez cały czas, wliczając w to salto w tył ze skarpy, przybijanie piątek z publicznością, oddanie swojej koszulki fanowi, a nawet rzucenie się w tłum, by zostać poniesionym na rękach.

Na sam koniec fajerwerki i symboliczne "wysadź stadion!". Stojąc sobie razem i obserwując fajerwerki usłyszeliśmy kolesia obok, który stwierdził, że w tym momencie brakuje mu tylko jego dziewczyny. Ha, a nam nic nie brakowało.
Impreza okazała się bardzo udana, chociaż kilkugodzinne stanie w miejscu bywa nieco niewygodne, żeby nie powiedzieć bolesne. Mimo średniej widoczności udało nam się dopchać prawie pod same barierki, a wyciągając ręce do nieba udało się na zdjęciach uzyskać efekt dobrej widoczności. Już nie mogę się doczekać oficjalnego materiału wideo, który będę mógł obejrzeć sobie na spokojnie i ewentualnie poszukać się w tłumie.
Ah, do galerii wrzuciłem kilka najciekawszych fotek.

Taaak, było super.

komentujKomentarze:

oki ;P ale do X-Fighters mam sentyment, wiesz czemu ;> ;p ahhh aż sobie chyba po filmiki stare sięgnę ;p aaaaaa
yeah - U made my day :) :*
No ba ;P
Na mecz otwarcia z Niemcami może też, o ile bilety nie będą za drogie ;]
sobota! aaaaaaaaaaaaaa! IDZIEMYYYYYY! :D:D:D:D XD
http://sport.onet.pl/pilka-nozna/euro-2012/stadion-narodowy-ruszy-wczesniej,1,4168319,wiadomosc.html

Yeah, Red Bull X-Fighters znowu na Stadionie Narodowym w Warszawie, 6 sierpnia 2011! :D
sweet ;)
Pastrana! OMG :* (żart- nie bij ;* ;P)
Historia lubi się powtarzać, a jeszcze taka historia! ;P
A ja po wszystkim nie miałam kolan ;P
Super, że dzięki Tobie mogłam przeżyć coś tak pięknego :*
No już lepiej, ale to tylko w kwestii materialnej ;)
Wersja alternatywna brzmi: "jak się nie ma co się lubi, to się kradnie co popadnie" :P
Nie lubię tego powiedzenia :p
Cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma ;)
Też w to wątpię...
Pierwsze dwie godzinki to była przednia nuda, ale później cały czas coś się działo (nie licząc przydługich przerw w Step-Up'ie).

Na stadionie byłem pierwszy raz, ale za to konkretny - wątpię, żeby takie Super Session szybko się w Polsce pojawiło ponownie ;)
Super, że dobrze się bawiliście :) W końcu to nie lada wydarzenie na tym stadionie od X - lecia... Sytuacja lubi się powtarzać, że brakowało mu tylko jego dziewczyny... U mnie tez była kiedyś, taka... :(..ehh A co do stania to wiem o czym mówisz, ja stoję prawie codziennie po 14h i wiem co to ból nóg, lędźwie czy ogólnie pleców... ale przynajmniej się nie nudziliście a u mnie w pracy dochodzi jeszcze nuda!